Grób z Mindanao

Datu Unsay, wyspa Mindanao, Filipiny, 21 listopada 2009.

Nieduży budynek w hiszpańsko-kolonialnym stylu stał pośrodku otoczonego palmami placu w centralnej części miasteczka. Wewnątrz, siedzący przy biurku w jednym z pomieszczeń trzydziestokilkuletni Filipińczyk z lekką nadwagą, pocierając podbródek wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w blat przed sobą. Jedną dłonią starł chusteczką kropelki potu z czoła, drugą poprawił pracujący z cichym szumem wentylator pokojowy.

– Panie burmistrzu, pański ojciec przyjechał – mężczyznę wyrwała z zamyślenia drobna sekretarka, uchylając drzwi i zwracając się do niego w języku tagalog.

– Tak, salamat, niech wejdzie.

Do pomieszczenia wszedł mężczyzna łudząco podobny do już obecnego, z równie napuchniętą twarzą i płaskim nosem, jednak o twarzy jakieś 30 lat starszej. Był też bardziej otyły, spod beżowej marynarki wystawała opięta na pokaźnym brzuchu różowa koszulka polo.

Czytaj dalej

Brutalna ścieżka serbskiego wojownika

Nowy Jork, marzec 1992.

Na skórzanej kanapie pod ścianą apartamentu w manhattańskiej Upper East Side leżał około 50-letni mężczyzna. Wpatrując się w powoli obracane płaty podwieszonego u sufitu wentylatora, wyraźnie zamyślony przeczesywał burzę siwych loków. Nagle podniósł się i podszedł do pokrytego stosem gazet i książek stołu. Usiadł na krześle, wkręcił czystą kartkę papieru w walec stojącej na blacie maszyny do pisania Olivetti i wziął głęboki oddech. Uderzając gwałtownie w klawisze wystukał kilka wyrazów, po czym wyjął kartkę z maszyny. Przeczytał w skupieniu świeżo wydrukowaną linijkę tekstu, a następnie zamknął oczy i z westchnieniem wypuścił z ręki kartkę która pofalowała na stos leżących na ziemi kilku innych.

Wstał z miejsca, pilotem włączył telewizor kineskopowy, podniósł z biurka skórzany notatnik Moleskine i podszedł do okna. Otworzył notes i zaczął w nim kreślić ołówkiem, co chwila jednak zatrzymując się i z poirytowaniem zamazując kolejne wyrazy. Nagle wytężył słuch i podniósł wzrok znad notatnika, wpatrując się przez okno w przejeżdżające kilkanaście pięter niżej malutkie samochodziki.

Odwrócił raptownie głowę i spojrzał w ekran telewizora. Następnie przekręcił całe ciało i podszedł do grającego pudła marszcząc brwi. Na kineskopie pojawił się właśnie wjeżdżający poprzez gruzowisko na wąską ulicę czołg M-84. Lektor komentował sytuację, a mężczyzna wpatrując się w ekran przeczesał dłonią siwe loki gdy pasek informacyjny na dole zmienił barwę na czerwoną.
Czytaj dalej