Po co w Togo użyna się łby psom

W komentarzach do poprzedniego opowiadania „Granica” jeden z czytelników zainteresowany tematyką Toga odszukał ciekawą galerię i zapytał, o co chodzi z powtarzającymi się na zdjęciach częściami ciał martwych zwierząt. Odpowiedź jest prosta i dwusylabowa: voodoo.

Pewnego popołudnia szwendając się po plaży gdzieś we wschodnim Togo (chociaż trudno mówić o stronach świata w kraju o kształcie parówki), podszedł do mnie starzec i spytał, czy nie chciałbym zobaczyć świątyni voodoo. Dziadek, pytasz księdza czy na tacę zbiera. Czytaj dalej

Noc w celi

Akra, Ghana, listopad 2011.

Aby dostać się do stolicy z małej wioski przy granicy z Wybrzeżem Kości Słoniowej muszę wstać przed 4 rano. Potem dwie przesiadki, trzy autobusy i koło południa jestem na wielkim piaszczystym placu w centrum Akry z którego odjeżdżają rozklekotane minibusy do ostatniej wioski przed przejściem granicznym z Togo. Siedzę w jednym z gruchotów i patrzę jak powoli zapełnia się po brzegi. W tej części Afryki nie ma pustych miejsc.

Po paru godzinach stoimy w korku na wylotówce z Akry. Jest upał, skwar, w morzu jeżdżących wraków opary gęstych spalin mieszają się z uporczywymi klaksonami i wrzaskami kierowców tworząc ciężki afrykański koktajl zapieczony pod rozgrzaną żarówą popołudniowego słońca. Pomiędzy autami krążą kobiety z wypełnionymi owocami misami na głowach oraz młodzi faceci obwieszeni tym, co każdemu stojącemu w korku pod afrykańską stolicą jest najbardziej potrzebne: plastikowe zabawki, chińskie gierki, świecidełka. Przesuwane drzwi gruchota nie zamykają się nawet na chwilę, co raz jakiś autokrążca prezentuje zalety swoich zapalniczek i sznurowadeł. Czytaj dalej