Co skrywają etiopskie gacie

Metema, etiopska wioska przy granicy z Sudanem, 5 rano. Wsiadam do minivana jadącego do Gondaru, stolicy stanu Amhara. Spałem dwie godziny, na szczęście, jak mi się wtedy wydaje, udaje mi się wywalczyć miejsce z przodu, obok kierowcy.

Suniemy wąską krętą drogą, słońce powoli wyłania się spośród kurzu i źdźbeł słoniowej trawy. Szofer w pewnym momencie przesuwa niedbale leżące na desce rozdzielczej złożone spodnie w moją stronę i gestem prosi abym włożył do leżącego na siedzeniu mojego podręcznego plecaka. Ze zmęczenia mam zwoje mózgowe jak Marian Kowalski, gacie nie wyglądają jak litr spirytusu, może zasłaniają mu widoczność czy coś, wrzucam więc do plecaka i zapominam.
Czytaj dalej

Jak załatwić gorzałę w kraju z prawem szariatu

Gondar, Etiopia, styczeń 2018 r.

Achhh, pierwsze piwo w nowym roku.

Ostatnio w Sudanie z kolegami z Europy chodziliśmy jacyś nieswoi. Święta za pasem, na dworzu upał, no coś by się chlapnęło.

Przemycona przez granicę butelka whisky już dawno robi za pryzmat. Znajomi dyplomaci jeszcze nie wrócili z urlopu, Chińczycy w swojej restauracji widmo w szeregówce bez szyldu nie polewają już piwa w herbacianych filiżankach. Niemcy, nie dość że wywołali holocaust, to jeszcze ich transport piwa do miejscowego klubu towarzyskiego został przechwycony w drodze do Chartumu (częsty myk stosowany przez policję aby później odsprzedać skonfiskowany alkohol z zyskiem). Kolejny minus dla Niemców. Czytaj dalej