Samolotem z papieru pomiędzy dwiema wysepkami Wysp Salomona. Fotorelacja.

Nowa Georgia, Wyspy Salomona, wrzesień 2016.

Pordzewiały właz otwiera się ze szczękiem wypełniając blaskiem białego słońca ciemne pomieszczenie pod pokładem. Mrużę oczy, wyglądam przez jaśniejący w kadłubie otwór i obserwuję sunące w naszym kierunku malutkie, tubylcze łódki, kanu, kajaczki. Ktoś z tyłu trąca mnie plastikowym krzesłem, wciska w ramiona worek kakao i wykrzykując pidżinowym angielskim „muwat błoj, muwat łajtman!” każe podawać czym prędzej przez burtę.




Ostatnie kilkanaście godzin spędziłem na opływającej kolejne wysepki archipelagu Wysp Salomona łajbie cargo. Statki wyruszają z doków w Honiarze – salomońskiej stolicy na Guadalcanalu – najczęściej raz w tygodniu, rozpierzchając się w różnych kierunkach suną powoli poprzez pacyficzne laguny zaopatrując lokalne melanezyjskie plemiona w najpotrzebniejsze produkty. Ogłoszenia o zapisach na przewóz towarów, trzody, drobiu i dwójki Polaków publikowane są w lokalnej prasie z kilkudniowym wyprzedzeniem. Nabywam zatem środowy egzemplarz Solomon Star i wertuję komunikaty. Po jakimś czasie odnajduję w dokach małe, zagracone biuro i za 300 dolarów salomońskich (135 PLN) kupuję bilet na linię płynącą aż do Gizo, stolicy położonej najdalej na zachód, tuż przy papuaskiej granicy, jednej z dziewięciu prowincji tego wyspiarskiego kraju. Statek zawija po drodze jedynie do dwóch oficjalnych portów, w okolicach największych plemiennych skupisk, w pobliżu pozostałych mniejszych wysepek zwalniając lub zatrzymując się jedynie na chwilę, aby przeładować zamawiane dobra na czekające już łódeczki z tubylcami.
Czytaj dalej

Skradzione perły Afryki

Jadąc zatłoczonym miejskim mikrobusem przez dzielnicę Bole nieopodal lotniska w Addis Abebie spoglądam przez okno próbując zlokalizować poszukiwany budynek.

– Zgubiłeś się?

Dopiero teraz zauważam siedzącą obok śliczną dziewczynę, musiała się dosiąść przed chwilą. Ma bursztynową skórę, jasną nawet jak na Etiopię, oraz burzę rozjaśnianych na końcach, spiętych z tyłu miodowych loków.

– Zapomniałaś dodać „farandżi” (biały, obcokrajowiec).

Uśmiecha się. Czytaj dalej